Dom był tak samo szary, nieco bardziej na lewo
Wzniesienie wyższe, emfatyczne, świetliste.
Ptaki śpiewały błękitem, drzewa zielenią ,smak zamszu.
Próbowałam się zgubić , następnie próbowałam się znaleźć.
Zachować ten błękit, zgiąć w kulkę ,przyjąć jak komunię.
Pozwolić sobie na wiarę , tak jak pozwalam sobie na sen,
że jeżeli to miejsce jest znakiem , to ja jestem znakiem też.
Spacerowałam dziś, zboczyłam z drogi, i wtedy odnalazłam dom, który kiedyś mi się przyśnił.
21.X.2012