Kaszlę od piątku.
To dziwne.
W czwartek nie było jeszcze żadnych przesłanek
Siedziałam na pewnym zebraniu i pomyślałam hmm... z lekka boli mnie gardło.
Lepiej zapobiegawczo odpuszczę dziś sobie siłownię. Tymczasem od piątku odpuszczam sobie wszystko.
Marzy mi się środa i jednocześnie środa staje się coraz bardziej nierealna. Chwyciło nie tylko mnie. Dziś za ścianą pokasływali mi sąsiedzi , później pokasływała ściana naprzeciwko.
Tak na zmianę.
Zasnęłam wyobrażając sobie, jak to jest trzymać taki różowy kwiat wyplutych płuc na rękach. Odlot. Przed snem mam w głowie najlepsze wiersze.
Melodię kaszlu mogłabym widzieć tak :
Muszę mieć otoczkę by ten kaszel w głowie zneutralizować :) Gdy zamieniam kaszel w melodię, ten staje się łatwiejszy do zniesienia :)
Jeśli kogoś intryguje temat to polecam Dziennik Katherine Mansfield , w którym pisała:
"...Mój sąsiad cierpi na tę sama chorobę, co ja . Gdy obudzę się w nocy, słyszę, że kręci się w łóżku, potem kaszle i ja też kaszlę. Po chwilowej ciszy znów na zmianę kaszlemy . Trwa to bardzo długo. Wreszcie przychodzi mi na myśl , że jesteśmy jak dwa koguty , które pieją do siebie z odległych zagród , gdy wydaje im się, że zbliża się świt..."
Katherne Mansfield, Dziennik, Warszawa 1963, s. 118.