Owszem tak zapowiadałam
łąka
Luli 322
gdyby drzewa wyrastały
na łące gęsto
nie byłaby już łąką
gdyby las był
na umór rzadki
nie byłby już lasem
jak to dobrze
że wszystko
ma swoje miejsce
gdy tak leżeć
z twarzą w łące
i patrzeć
- kartkuje się świat
niezbadanego
nieokiełznanego życia
pnie traw i wichry oddechów
potwory kolorów
rycerze skrytej niecności
baronowie fagii
łąka
- cywilizacja
nieuzbrojonego oka
orgia barw
sposobów i pytań
Wawel napisał ten wiersz.
Za ktory jestem ogromnie wdzięczna i
który układam sobie w głowie.
Mniej więcej tak:
Whitman
Z „Pieśni o sobie samym”
Dziecko zapytało: Co to jest trawa? przynosząc mi pełne jej ręce.
Jak odpowiedzieć miałem dziecku? Sam nie wiem więcej niż ono.
Myślę,że to sztandar mojej nadziei utkany z zielonej tkaniny.
Albo myślę, że to chusteczka Pana Boga,
Pachnący dar i pamiątka rzucona z wyraźnym celem.
Z wyszytym gdzieś w rogu imieniem,
Albo spostrzec i pytać: Czyja?
Albo myślę, że trawa sama jest dzieckiem, niemowlęciem
roślinności.
(...)Najmniejszy kiełek dowodzi, że nie ma śmierci naprawdę,
Jeżeli jest, życie odnawia, nie czeka, by je przytłumić,
I znika w chwili, kiedy pojawia się życie.
Wszystko pędzi naprzód i w górę, nic nie upada,
A umrzeć jest rzeczą inną, niż sądził ktokolwiek, i bardziej
szczęśliwą.
Joan Lindsay, "Piknik pod Wiszącą Skałą" :
"...-Ci ludzie tam w dole zachowują się jak gromada mrówek
(...) -Zaskakująca liczba ludzi kręci się bez przyczyny. Chociaż możliwe,
oczywiście, że wykonują jakieś niezbędne, a nie znane im samym
funkcje..."
René Char
(...)Ongi trawa znała tysiąc dewiz, które nie przeczyły sobie wzajem.
Była opatrznością twarzy zalanych łzami. Zaklinała zwierzęta, była przytułkiem dla błędu. Rozciągała się niemal jak niebo, które zwyciężyło lęk czasu i złagodziło boleść.
Ongi trawa sprzyjała szaleńcom i była wroga katom. Zespalała się z progiem trwania. Dla uśmiechu szaleńca wynajdywała gry skrzydlate (gry wolne od winy i jednako przelotne). Nie była nigdy surowa dla tych, którzy tracąc drogę tracą ją na zawsze. Ongi trawa ustaliła, że noc ugina się pod jej władzą, że źródłom nie wolno wedle własnego upodobania komplikować biegu strumieni i że ziarno, które klęka jest już na poły w dziobie ptaka. Ongi niebo i ziemia znienawidziły się wzajem, ale niebo i ziemia żyły.
Mija nieustająca susza. Człowiek jest czymś obcym dla jutrzenki.
Niemniej, w pogoni za życiem, którego wyobrazić sobie jeszcze nie można, pojawia się niejedna nieokiełzana wola, pojawiają się szmery, co niebawem natrą na siebie, i pojawiają się dzieci odkrywające zdrowe i całe.
*Chciałam się odnieść wcześniej:)
Za to teraz mam niezłego Towarzysza :
Księżyc usiadł na żaluzji
mruga do żyrandola
usiłuje rozpoznać
trajektorię jego
myśli
między nimi
ja
wyciagajaca
dłonie.
Pozdrawiam Wawelu i dziękuję raz jeszcze :)
P.S.
Wiersz , który dedykowała mi Tatarka, otrzymany siedemnastego lutego :)
Pięknie dziękuję Tatarko :)
z tomiku "Kobiety Portrety Podróże"
ŁĄKA
w dolinie Tatar
cała
w
mleczach
jakby
milion
słońc
usiadło na odpoczynek
Adamski J. Historia literatury francuskiej, Warszawa 1989, s.358.
Lindsay J. Piknik pod Wiszącą Skałą, Katowice 2004, s.37.
Miłosz Cz., Mowa wiązana , Warszawa 1986, s.73-74.