Sceny ze sztuki „ Mrożowisko” ,w której grałam mając kilkanaście lat.
Opowiadania, krótkie prozy Mrożka adaptowane na język sceniczny.
Występowałam w dwóch dialogach.
W pierwszym byłam zblazowaną producentką usiłującą przełożyć „Krytykę czystego rozumu” Kanta na język filmu-najlepiej sensacyjnego lub westernu ( z opowiadania Emanuel).W drugim dialogu grałam mężczyznę, agresora, który przechodząc obok przechodnia „Mrożka” uderza go dla kaprysu w twarz. Chce iść dalej , jednak „Mrożek” dogania go i ciągnie (byłam ubrana w prochowiec i kapelusz ) ku publiczności. Zaczynają rozmawiać.W finale- po tym jak w odwecie zostaję trafiona czerstwą bułeczką efektownie upadałam .
Pamiętam, że gdy rozpoczynały się próby nie chciałam uderzyć Kumpla (grającego Mrożka )Jednak ten mnie zachęcał - bij śmiało:) Po kilku kolejnych próbach zmodyfikował swą opinię. Przykładał rękę do twarzy:)
Uderzałam więc wszędzie – tylko nie w rękę:)
Tak się uwodziło chłopców w szkole średniej! Wiem ,że ktoś ten nasz spektakl nagrał- ja jednak nigdy nie widziałam!Jednak nie tracę nadziei :)
Podoba mi się ten nasz przekład.
Dialog kończył się słowami :„Taka czerstwa bułeczka państwowego wypieku ma swoje zalety”
W oryginale, opowiadaniu „Praxis” „ Mrożek” mówi:
„Dobrze tak skurwysynowi. Po co ze mną zaczynał”
!
Jaka szkoda! Droga Instruktorko cenzurująca Mrożka ! Jaka szkoda! Już widzę nas nastoletnich mogących sobie ulżyć w imię sztuki :) Nawiasem mówiąc pobrzmiewa mi tu Gombrowicz i opowiadanie „ Tancerz mecenasa Kraykowskiego”.
Czasem lepiej nie zaczynać ! Czasem nie wiesz na kogo trafiasz!
Groteska jest wytworem człowieka.Zawsze.
W dniu premiery miałam gorączkę , byłam głodna bo ze zdenerwowania nic nie jadłam .Nie wiedziałam jak mi pójdzie gra- na głodzie i na gorączce. Jednak poszło dobrze.
Dostałam cudną różyczkę-Pierwszy mój kwiatek za występ- długo się jeszcze plątała po domu.W końcu zapadła się pod ziemię:)
I takie moje prywatne P.S. do sztuki. Prywatne P.S. po latach, gdy miałam możliwość porozmawiać chwilę już z prawdziwym Mrożkiem i jego żoną Susaną :) Opowiedzieć o tym przedstawieniu , mojej grze :)
To było kilka minut. Może z pięć ? Czym jest pięć minut? Czasem nic.A czasem wieczność. Magiczny moment :) Oni są cudownymi, pełnymi ciepła ludźmi.
Mrożek jest i otwarty i zdystansowany:)
Możliwe? Możliwe ! :) Sama taka bywam !:)
Picasso mawiał " Nie można być czarodziejem dwadzieścia cztery godziny na dobę z tym się nie da żyć."
A ja odpowiadam: Bo na co komu wieczna magia, skoro czasem sprawę załatwia błysk ?
Sławomir Mrożek , Opowiadania i donosy 1980-1989, t2, Warszawa 1999, s. 107 i 212.
Można też zerknąć tutaj